niedziela, 16 października 2016

Bezpieczeństwo

Wrzesień upłynął mojemu starszemu przedszkolakowi pod hasłem: 'Bezpieczeństwo'. W przedszkolu dużo na ten temat rozmawiali, także spotkali się z przedstawicielami policji. Rozmawiali na temat bezpieczeństwa na drodze- jak ważne są odblaski; o tym, że nie można ufać nieznajomym, a także o bardzo przydatnych numerach alarmowych.
Chcąc utrwalić tą wiedzę oraz przybliżyć tematykę młodszemu synowi postanowiliśmy w domu zrobić zajęcia z zakresu Bezpieczeństwa.
W związku z tym, że zawsze podpieramy się literaturą, tym razem zaopatrzyliśmy się w książkę pt.: "Liliowy Bór", autor Adam Szafraniec.


Książkę tą śmiało można zaliczyć do tych, z których płynie konkretna nauka. Jest napisana w sposób przystępny dla dzieci, nawet takich maluchów jak mój 3-latek. Daje możliwość przeniesienia się w inny świat, a przede wszystkim jest nawiązaniem do prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce kilka lat temu. Wstęp od autora jest mocno poruszający, ja czytając go miałam łzy w oczach, które następnie popłynęły po moich policzkach- dało to do myślenia moim maluchom, które w trakcie czytania zaczęły zadawać bardzo dużo pytań.
W nawiązaniu do numerów alarmowych, które pojawiają się w książce zrobiłam chłopcom rozsypankę, musieli dopasować do siebie pojazd, funkcjonariusza i numer alarmowy poszczególnych jednostek bezpieczeństwa.


Po dopasowaniu i przyklejeniu na kartce poprawnie ułożonej rozsypanki, chłopcy wzięli się za ich pokolorowanie, a oto efekty ich pracy:


Od każdej jednostki: policyjnej, strażackiej i karetki poprowadziliśmy strzałki do ogólnego numeru alarmowego. Powtórzyliśmy głośno numery i ku mojej radości mój 6-latek jest w stanie powtórzyć poprawnie te numery, a ogólny numer 112 utkwił mu w pamięci.
Kolejną rzeczą jaką zrobiliśmy to z wyciętych kółek z bloku i kartonu stworzyliśmy sobie sygnalizację świetlną.


Na kółka z kartonu przykleiliśmy kółka z bloku, w celu otrzymania większej wytrzymałości naszych 'świateł'. Następnie chłopcy otrzymali ode mnie pastele, które mogli palcami rozmazywać.
Jakaż była ich radość i zdziwienie, kiedy odkryli, że swoje bazgrołki mogą palcami rozmazać i powstaje jednolita warstwa koloru. Stwierdzili, że to jakieś 'czary mary' ;-).



Następnie nasze pokolorowane kółka przykleiliśmy za pomocą dwustronnej taśmy do kredek o kolorze zielonym i czerwonym, i tak powstały nasze 'światełka'.


Po czym nastąpiła zabawa, ja stałam z zielonym i czerwonym światłem, a chłopcy w zależności od koloru światła: zielone-biegali, a na czerwonym- stali. Jest to super zabawa, a przede wszystkim uwrażliwienie dzieci na sygnalizację świetlną. Mój 3-latek dobrze już wie, na jakim świetle może przejść, a na jakim należy się zatrzymać i poczekać. Do tego stopnia, że kiedy stoimy na czerwonym świetle samochodem, informuje nas jak tylko zapali się zielone światło żeby jechać.
Po wyczerpującej zabawie- czyli bieganiu, przeczytaliśmy sobie jeszcze książeczki z naszej ulubionej serii 'Mały Chłopiec'- 'Wóz Strażacki Jacka', 'Karetka Mietka' i 'Radiowóz Policjanta Pawła'.


Chłopcy po raz kolejny odkryli wiele nowości. Moja taka mała refleksja, co do wzywania pomocy przez dzieci, zostało to troszkę utrudnione. Obecnie telefony, którymi się posługujemy są trudniejsze dla dzieci, które nie umieją czytać. Dawniej mogli wybrać na telefonie poszczególne cyfry i zadzwonić, teraz muszą wejść w opcję klawiatury, żeby wybrać numer (a żeby klawiaturę odnaleźć muszą umieć czytać i wiedzieć jak to zrobić). Chociaż z drugiej strony dzieci bardzo szybko się uczą i wszelkie smartfony nie stanowią dla nich większej trudności.